Bycie urzędnikiem państwowym to świadomy wybór. Za określone wynagrodzenie pełni się służbę publiczną. Nagrodę i to wysoką można przyznać temu, kto przechodzi na emeryturę. Premie i nagrody przyznawane w czasie pracy niszczą urzędniczy etos. Dla funkcjonowania administracji to patologia. Wiadomo o tym z każdej książki o teorii organizacji. Natomiast, powszechne w Polsce, nagrody za źle wykonaną pracę przez urzędników to dowód, że ciągle jesteśmy państwem komunistycznym. Z wierzchu niby demokratycznym a w środku homo sovieticus. Władza traktuje te pieniądze obywateli/podatników jak własne. Ważna jest odpowiednia liczba pieczątek na rachunkach, a nie to czy wydawanie publicznych pieniędzy ma jakikolwiek sens.
Podmioty gospodarcze słusznie uzależniają wynagrodzenie swoich pracowników od efektów finansowych. Premie i nagrody są racjonalne, gdy działalność przynosi zyski. Każda firma działa z tzw. niskich pobudek – dla zysku. Piekarz piecze chleb nie dlatego, że się nudzi lub uważa, że jest on najsmaczniejszy na świecie, ale dlatego żeby na nim zarobić i mieć z czego utrzymać rodzinę. Jednak normalna firma nie premiuje, a zwalnia z pracy murarza, który krzywo stawia ściany. Zwalnia go, bo płaci mu wynagrodzenie z własnych, wypracowanych przez tę firmę pieniędzy, a nie z pieniędzy cudzych, które polskie władze ciągle uważają za własne.
Państwo to nie korporacja
Nie może zachowywać się jak przedsiębiorstwo nastawione na zysk. Państwo to sprawa dużo poważniejsza, to umowa społeczna. Wartością nadrzędną jest dobro obywateli. Ich wolność i godność. Nie może płacić premii urzędnikom za to, że robią poprawnie to, co do ich obowiązków należy. Podobnie jak niewyobrażalne jest, aby płaciło nagrody policjantom za to, że wystawiają dużo mandatów.
Urzędnicy zatrudnieni są na umowę o pracę i za tą pracę należy im się wynagrodzenie. Nagradzanie ich za robienie tego, co do nich należy, jest nielogiczne. Sugeruje, że wynagrodzenie należy im się za samo przychodzenie do pracy. Szczególnie nie jest wskazane, aby np. urzędnicy administracji skarbowej otrzymywali dodatkowe nagrody za kwestionowanie rozliczeń podatkowych składanych przez obywateli. Poza garstką oszustów, którymi powinny zajmować się organy ścigania, to błędne rozliczenia są porażką państwa. Oznaczają, że przepisy są dla obywateli niezrozumiałe. Trzeba więc wówczas zmienić przepisy, a nie nagradzać urzędników za złe funkcjonowanie państwa. Ponadto takie nagradzanie powoduje naturalne zainteresowanie urzędników w tym, aby przepisy były niejasne, skomplikowane, by były pułapkami dla obywateli. Wówczas najłatwiej o pomyłkę i zakwestionowanie deklaracji. Dlatego nagradzanie urzędników skarbówki za dodatkowe przypisy jest niedopuszczalne w demokratycznym państwie.
Nagradzanie za złą pracę
Nagradzanie urzędników administracji podatkowej za tzw. przypisy podatkowe jest od lat mocno ukrywanym przez władzę faktem. Polega ono w największym skrócie na tym, że tworzony jest fundusz premiowy będący częścią przypisów w wydanych decyzjach. W skali kraju to olbrzymie kwoty. Nie ma znaczenia, czy decyzja jest zgodna z prawem, czy sąd jej nie uchyli. Budżet na premie jest z samego przypisu z decyzji.
Taki system to nic innego jak namawianie urzędników przez władze, za pieniądze obywateli, do wydawania niezgodnych z prawem decyzji, do nakładania jako podatku czegoś, co nim nie jest. Niezależnie od tego, czy ten przypis zostanie utrzymany, czy uchylony to fundusz premiowy został wykreowany i zagospodarowany.
W ten sposób zniszczono wiele polskich firm i ograbiono z majątku setki tysięcy polskich rodzin. Jedynie w pułapkę ulgi meldunkowej wpadło ponad 18 tysięcy rodzin, którym odebrano kilkaset milionów złotych. Warto aby MF odpowiedział, ile z tej niesłusznie zabranej obywatelom kwoty zasiliło fundusz premiowy. Ulga meldunkowa to jedynie wierzchołek góry lodowej.
Trudno inaczej niż patologią nazwać premiowanie urzędników za bezprawne działania. Nie może być uzasadnieniem/wytłumaczeniem to, że płace w budżetówce są niskie i pracownicy aparatu skarbowego są w niemal stałym konflikcie płacowym z pracodawcą. Pensje w skarbówce rzeczywiście nie są godziwe, ale naprawianie tej sytuacji poprzez absurdalny system nagradzania, który oczywiście atrakcyjny dla nagradzanych, to niszczenie zasad państwa prawa i obraza zdrowego rozsądku.
W normalnym, demokratycznym państwie skandalem i kompromitacją byłoby wydanie przez Ministra Finansów jednego czy dwóch milionów złotych z publicznych pieniędzy na nagrody dla osób, które coś robiły — przy bodaj największym w historii bublu prawnym, jakim jest Polski Ład.
Ponadto z publicznie dostępnych informacji wynika, że Polski Ład wykonywał podmiot zewnętrzny, któremu MF pewnie też zapłacił. Ciekawe ile, za co i komu zapłacił i czy tak samo, jak w normalnych stosunkach gospodarczych może żądać usunięcia wad w wykonanej usłudze?