Uroczystość otwarcia Baltic Pipe odbędzie się 27 września 2022 r. w Filharmonii w Szczecinie. Wezmą w niej udział premierzy Polski i Danii, a także prezesów polskiego Gaz-Systemu oraz duńskiego Energinetu. Wprawdzie prace budowlane — po stronie duńskiej — potrwają jeszcze do końca roku, ale można powiedzieć, że dobiega końca 30-letni okres starań i budowy gazociągu, który — obok gazoportu w Świnoujściu — ma nas w pełni uniezależnić od gazu z Rosji.
Baltic Pipe. Ile kosztowała gazowa autostrada z Norwegii?
Zgodnie z zapowiedziami sprzed czterech lat, liczący ok. 900 km system przesyłowy Baltic Pipe miał kosztować co najmniej 1,6 mld euro, które zobowiązali się wyłożyć inwestorzy — polski operator przesyłowy gazu Gaz-System i jego duński odpowiednik Energinet. 821 mln euro mieli zapłacić Duńczycy, a 784 mln euro nasz rodzimy Gaz-System. Projekt został też dofinansowany przez Brukselę kwotą 250 mln euro. Ostateczne koszty — w ocenie ekspertów — będą jednak znacznie wyższe. W 2021 r. Energinet podniósł szacunki swoich wydatków do ok. 1 mld euro, z czego część miała wynikać z kilkumiesięcznych opóźnień w budowie. Można więc założyć, że ostateczne koszty, jakie pochłonęła budowa rurociągu, znacznie przekroczyły 2 mld euro.
Przebieg Baltic Pipe
Baltic Pipe składa się z pięciu elementów — połączenia systemu norweskiego na Morzu Północnym z systemem duńskim, rozbudowanej trasy przesyłu gazu przez Danię, tłoczni gazu na duńskiej wyspie Zelandia, podmorskiego gazociągu z Danii do Polski wraz z terminalem odbiorczym, oraz z dodatkowych elementów polskiego systemu przesyłowego, w tym gazociągu Goleniów–Lwówek i gazociągu Niechorze–Płoty.
Baltic Pipe. Ile gazu popłynie rurą pod Bałtykiem?
Do końca 2022 r., dzięki Baltic Pipe możemy liczyć na dostawy gazu ze złóż gazu w Norwegii objętych 62 koncesjami należącymi do PGNiG wielkości ok. 900 mln m sześciennych. W 2023 r. ma to być już ok. 2,6 mld metrów sześciennych. Do tego dojdzie gaz z podpisanego właśnie kontraktu od norweskiego Equinora. Przez 10 kolejnych lat ma tłoczyć dodatkowe 2,4 mld m sześc. gazu rocznie.
"Póki co, od stycznia 2023 r., PGNiG będzie w stanie wypełnić gazem Baltic Pipe w ok. połowie. Wciąż prowadzone są rozmowy z dostawcami, tak by dobić do 10 mld m sześciennych gazu rocznie, czyli maksymalnych możliwości przesyłowych rury. Na razie szacuję, że w przyszłym roku, uda się przesłać gazociągiem co najwyżej ok. 7-8 mld" — mówi Faktowi Wojciech Jakóbik, ekspert rynku energii Instytutu Jagielońskiego i redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.
Czy te ilości gazu z Baltic Pipe zastąpią dostawy z Rosji?
PGNiG zapewnia, że posiada zabezpieczone dostawy gazu gazociągiem Baltic Pipe na poziomie, który "gwarantuje, że wraz z pozostałymi źródłami pozyskania Grupa będzie w stanie w pełni zaspokoić zapotrzebowanie swoich odbiorców w Polsce w najbliższym sezonie grzewczym". Spełnienie tej deklaracji — zdaniem eksperta — będzie bardzo trudne i to tylko przy daleko idących oszczędnościach.
"Zakładając ograniczenie rocznego zużycia o 10-20 proc. czyli do ok. 17 mld m sześciennych, niezakłócone niczym dostawy gazu skroplonego i wykorzystanie zapasów z wypełnionych po kurki magazynów, gazu powinno nam wystarczyć, ale musimy mocno zabiegać o podpisanie kolejnych kontraktów, tak by w pełni wykorzystać jego możliwości przesyłowe i zapewnić sobie wystarczającą ilość surowca. Przy obecnej konkurencji na rynku, będzie to bardzo trudne" — podkreśla Jakóbik.
Gaz z Norwegii będzie drogi
"Niestety umowa z Norwegami została podpisana na cenowej górce, czyli w czasie największego nasilenia kryzysu energetycznego, a zatem musimy się liczyć z jego wysokim kosztem" — podkreśla ekspert portalu BiznesAlert.pl. "Na pewno byłoby znacznie taniej, gdyby o kontrakty zadbano w 2021 r." — dodaje. Jak to się odbije na naszych rachunkach?
"Musimy pamiętać, że gaz z Norwegii to tylko część surowca, który będziemy kupować w najbliższych latach. Mamy swoje złoża, a także zapewnione dostawy skroplonego gazu. Nie wiadomo też, jak będą się w przyszłości kształtować ceny surowca na światowych rynkach" — mówi Wojciech Jakóbik. Jak szacuje, przez co najmniej trzy kolejne lata, musimy się liczyć z podwyżkami rachunków — nawet o kilkadziesiąt procent rocznie.
Ponad 30 lat planowania i budowy Baltic Pipe
Pierwsze koncepcje, wskazujące Norwegię jako potencjalne źródło gazu pojawiły się w 1991 r., jednak dopiero w 1997 r. norweskie firmy zaproponowały dostawy gazu do Polski poprzez Niemcy, ale na zasadzie wirtualnego rewersu. Norwegowie mieli dostarczać gaz do Niemiec, a w zamian Polska miała pobierać rosyjski surowiec z budowanego wtedy gazociągu jamalskiego. Polski rząd zabiegał jednak o dostawy bezpośrednie za pomocą specjalnie zbudowanego gazociągu.
3 września 2001 r. w Oslo podpisano umowę handlową między PGNiG i norweskimi firmami na dostawy gazu i w przyszłości budowę gazociągu. W 2003 r. za rządów SLD-PSL, odstąpiono jednak od realizacji tej umowy na rzecz kontraktu z Gazpromem. Do koncepcji budowy polsko-duńskiej rury powrócono w 2016 r. Ostatecznie budowa Baltic Pipe ruszyła w 2018 r. Pełną moc gazociąg ma uzyskać 1 stycznia 2023 r., po zakończeniu wszystkich prac przez Duńczyków.
Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy na stronie Faktu 26.09.2022 r.