– Wcześniej używałem tego telefonu. Jednak teraz za dużo pracuję, a on nie oferuje mi wszystkich niezbędnych do tego funkcji – odpowiada szczerze Kiciński.

W siedzibie Mudity na warszawskim Wierzbnie pokazuje mi kilka półek z pudełkami zawierającymi telefony zwrócone przez niezadowolonych nabywców. Aby zapobiec fali zwrotów, producent umieścił na stronie produktu w sklepie internetowym klauzulę „przeczytaj, zanim kupisz” – a w niej listę zidentyfikowanych niedociągnięć. Wśród nich znajdują się: stosunkowo słaby zasięg anteny, problemy z rejestracją do sieci telefonicznej w USA, przeciętna jakość dźwięku w trybie głośnomówiącym czy brak rozbudowanych funkcji kalendarza w telefonie.

Serwis technologiczny Chip.pl określił opublikowaną przez producenta klauzulę jako marketingowy strzał w kolano, a dokładnie „samozaoranie”. Michał Kiciński stoi jednak na stanowisku, że ostrzeżenie o niedociągnięciach produktu to kwestia uczciwości wobec klienta. Przyznaje, że pod pewnymi względami telefon „nie wyszedł”. Doświadczenia z porażki zamierza jednak wykorzystać, wprowadzając na rynek dwa zupełnie nowe modele.

Zapowiadany jako „telefon dla minimalistów” Mudita Pure miał z jednej strony zapobiegać przebodźcowaniu użytkownika. Temu celowi służy wyświetlacz oparty na technologii e-ink (papieru elektronicznego) oraz minimalizm funkcji, które ograniczają się do telefonowania, wysyłania i odbierania SMS-ów, kalendarza i prostej aplikacji z muzyką, oraz timera do medytacji. Z drugiej strony, producent twierdzi, że Pure posiada „prawdopodobnie najniższy na świecie współczynnik Head SAR” – czyli ma wytwarzać najmniej promieniowania elektromagnetycznego spośród telefonów dostępnych na rynku.

Czytaj także: Lista 100 najbogatszych Polaków 2023

– To jest telefon przede wszystkim dla osób, które chcą lub powinny ograniczyć promieniowanie elektromagnetyczne. Nie mówimy tu tylko o tzw. foliarzach, ale też np. o kobietach w ciąży, młodszych dzieciach lub osobach w trakcie leczenia onkologicznego.

Mudita istnieje od 2013 r., pierwsze zapowiedzi „telefonu dla minimalistów” pojawiły się w roku 2017, ale prezesem i większościowym udziałowcem Kiciński jest dopiero od grudnia 2021 (wcześniej miał 49 proc. udziałów). Po menedżerach i dotychczasowych głównych udziałowcach, którzy kierowali firmą do tego czasu, nie ma już w Mudicie śladu.

– Wykupiłem ich udziały i nasze drogi się rozeszły – przyznaje Kiciński, po czym wyjaśnia: – Nie mogłem zaakceptować rosnących kosztów prac nad telefonem, w mojej ocenie niewspółmiernych do uzyskanych efektów. Opóźnienie, jeśli chodzi o dostarczenie Pure’a na rynek, też było dla mnie zbyt duże.

Szerszy rozgłos projekt Mudita Pure zyskał w 2019 r. dzięki zapoczątkowanej wówczas kampanii crowdfundingowej. W sumie na platformach Kickstarter i Indiegogo projekt Kicińskiego zebrał na rozwój ok. 1,3 mln zł. Wydaje się dużo, ale w praktyce to suma bardzo niewielka, jeśli spojrzeć przez pryzmat kosztów, z jakimi wiąże się wprowadzenie na rynek zupełnie nowego telefonu komórkowego.

Z dostępnego publicznie sprawozdania Mudity za rok 2021 wynika, że firma zakończyła go z ponad 8 milionami zł na minusie. Kiciński daje do zrozumienia, że łączne nakłady na rozwój telefonu mogą być dużo wyższe – tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę dwa nowe modele, które Mudita planuje wypuścić na rynek.

Czytaj także: Marcin Iwiński, Michał i Adam Kicińscy, Piotr Nielubowicz. Miliarderzy z CD Projektu

Jednak Kicińskiego stać na inwestowanie – pomimo faktu, że ostatnio z roku na rok spada coraz niżej na liście 100 najbogatszych Polaków według „Forbesa”. W 2021 r. zajmował na niej 15. miejsce, z majątkiem wartym ponad 3 mld zł, a w 2023 r. jego majątek wyceniliśmy na prawie 1,4 mld zł, co dało mu pozycję nr 56 w zestawieniu.

Po co w takim razie była zbiórka na Kickstarterze na rzecz Mudity?

– Kickstarter jest ważny, bo służy do badania nastrojów na rynku. To jest miejsce, gdzie można sprawdzić, czy ludzie kupują pomysł i czy są gotowi za niego płacić. Dlatego z Kickstartera będziemy korzystać niezależnie od potrzeb finansowych – mówi Kiciński.

Projekt Mudita Pure zostaje zamknięty. Teraz firma chce skupić się na kolejnych telefonach: Mudita Kompakt i Mudita Pure 2. Mudita Kompakt, który na rynek ma trafić wcześniej (ok. 2024 r.), będzie stanowić rodzaj uproszczonego smartfona z dotykowym ekranem w technologii e-ink. W 2023 r. w Warszawie ma powstać wspólny showroom produktów różnych marek Kicińskiego: TRE Product, wyposażenie wnętrz, Unitra, reaktywowana PRL-owska marka RTV, Mudita oraz Wise Habit – nowej spółki, do której zostanie wydzielona część Mudity odpowiedzialna za „akcesoria akumulatorowe”: lampki nocne i biurkowe oraz ekskluzywne zegarki na rękę.

Nie są to oczywiście wszystkie biznesy Kicińskiego. Rejestr.io wskazuje ponad 20 podmiotów gospodarczych, które albo są od niego zależne, albo w których pełni funkcje zarządcze bądź nadzorcze. Wśród nich znajdują się: producent gier „retro” Retrovibe, firma budowlana Domy nad Stawami oraz producent wody mineralnej Id’eau, jak również małopolski producent akcesoriów do przyczep kempingowych Hatu. Wśród biznesów, w które w ciągu ostatnich kilku lat inwestował Kiciński, była też nieczynna już restauracja wegańska Wegeguru w Warszawie oraz sieć barów ze zdrowymi sokami pod nazwą Sok Bar (miała dwie lokalizacje w Warszawie, ale obie są już nieczynne).

Zdaniem Kicińskiego najważniejszą lekcją, jaką wyciągnął z rynkowej porażki Mudita Pure, jest to, że – jego zdaniem – „zminiaturyzowanej elektroniki nie da się robić dobrze w Polsce”.

Kolejne telefony Mudity będą więc produkowane za granicą. Prawdopodobnie na Tajwanie.

– Nisza rośnie i my w tej niszy chcemy pozostać. Na tę chwilę jest kilkanaście firm na świecie, które walczą o ten rynek. Ta, która wygra wyścig, ma szanse na stałe zaistnieć na globalnym rynku, a kto wie, może i zgarnąć miliardy – kwituje Kiciński.