Wprowadzona 11 stycznia podwyżka cen biletów na pociągi PKP IC, TLK i EP zwróciła uwagę na problem praktycznego monopolu państwowego przewoźnika na polskim rynku kolejowym. W poniedziałek 30 stycznia premier Mateusz Morawiecki zapowiedział powrót do niższych cen w ciągu kilku tygodni. Jednak według ekspertów, z którymi rozmawiał „Forbes”, poprzez podwyżki zemścił się brak konkurencji na polskich torach

Pociąg Pesa Dart, który jest konkurencją dla słynnego Pendolino

404 zł za 1. klasę i 264 zł za 2. klasę — to ceny biletów na pociągi Express InterCity Premium z Krakowa do Gdańska obsługiwane przez składy Pendolino (wcześniej 344 i 225 zł). Natomiast 304 zł za 1. klasę i 199 zł za 2. klasę zapłacimy, jadąc z Warszawy do Krakowa, Katowic lub Gdańska (przed podwyżką bilety kosztowały odpowiednio: 259 i 169 zł). To tylko wybrane stawki z najnowszego cennika PKP Intercity. Od razu dodajmy – stawki bazowe. 11 stycznia zdrożały jednak wszystkie kategorie pociągów: tańsze TLK i IC oraz droższe EIC i EIP.

Czy bilety kolejowe w Polsce rzeczywiście musiały zdrożeć? - Były trzy instrumenty, które rząd miał w ręce - mówi dr Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej. Z kolei Międzynarodowe Stowarzyszenie Prywatnych Operatorów Kolejowych jest zdania, że przyczyną podwyżek jest brak konkurencji względem PKP ze strony przewoźników prywatnych.

Źródła: Forbes.pl
Tags:
  • kolej w Polsce
  • PKP Intercity
  • PKP IC
  • podwyżki cen
  • ceny biletów
  • PKP