Różnice w zarobkach miały po raz pierwszy poróżnić aktorki. Kim Cattrall zirytowała się już przy podpisywaniu umowy z producentami serialu. Przecież w 1998 r, gdy zaczynano kręcić „Seks w wielkim mieście”, to ona uchodziła za gwiazdę – nie Kristin Davies (Charlotte York), nie Cynthia Nixon (Miranda Hobbes), a nawet nie Sarah Jessica Parker.

Ta ostatnia dopiero wyrabiała sobie pozycję królowej komedii – zwłaszcza dzięki filmom „Miesiąc miodowy w Las Vegas”, „Hokus pokus” i „Marsjanie atakują!”. Jednak szczyt popularności Cattrall przypadał na lata 80. Pod koniec kolejnej dekady jej gwiazda zaczęła przygasać. „Seks w wielkim mieście”, serial, który miał zrywać z poprawnością polityczną i wstrząsnąć purytańską mentalnością Amerykanów, mógł reanimować jej podupadającą karierę.

Pierwszy sezon „Seksu w wielkim mieście” okazał się hitem. Serial stał się międzynarodową sensacją, a zachwyceni pierwszym sezonem fani chcieli jeszcze. Natychmiast podjęto decyzję o kolejnych sezonach.

Sarah Jessica Parker, główna bohaterka, którą widzimy w czołówce i wokół której toczy się cała akcja serialu, została producentką wykonawczą. Tym samym jej gaża znacząco wzrosła. W trzecim sezonie Parker miała ponoć zarabiać półtora miliona dolarów za odcinek, jak donosił „The Telegraph”. Zaś w sezonie piątym i szóstym – ponad 3 mln dolarów. Gaża Kim Cattrall pod koniec ostatniego sezonu „Seksu...” wynosiła zaś „zaledwie” 350 tys. dolarów.

„To, że Parker zarabiała najwięcej, wydawało się oczywiste – była gwiazdą naszego serialu. Jednak bohaterką, o której mówili wszyscy, bez wątpienia była Kim Catrall”, wspomina były prezes HBO, Chris Albrecht, w wydanej w listopadzie 2021 r. książce Andrew Millera „Tinderbox: HBO’s Ruthless Pursuit of New Frontiers”.

Samantha Jones, grana brawurowo przez Cattrall, była wyzwoloną, spełnioną i pewną siebie kobietą. Nie miała kompleksów. Świadoma swojej seksualności, nie miała też żadnych zahamowań. Seks był dla niej jak sport – podnosił poziom endorfin, dodawał energii, relaksował. Podobnej bohaterki próżno było dotychczas szukać w telewizji.

Postać Samanthy całkowicie zmieniła narrację o seksualności kobiet w przestrzeni publicznej. Demaskowała chyba każde seksualne tabu końca XX w. Jones przetestowała wszystkie wibratory i pozycje seksualne, uprawiała seks z dużo młodszym i dużo starszym mężczyzną, a także z kobietą. Zderzyła się z problemem za małego oraz za dużego penisa. Spróbowała seksu tantrycznego i viagry. Zrobiła test na HIV, nagrała sekstaśmę, zdradzała i była zdradzana.

Czytaj też: Wielki powrót „Seksu w wielkim mieście”. Bohaterki są po pięćdziesiątce. Jak wygląda dziś ich życie?

Z każdym kolejnym odcinkiem „Seksu w wielkim mieście” Kim Cattrall wiedziała, że widzowie czekają z wypiekami na twarzy na kolejne łóżkowe eksperymenty Samanthy Jones. Dostawała miliony listów, w których kobiety dziękowały jej za to, że ożywiła ich życie seksualne i sprawiła, że przestały obawiać się tego, „co ludzie powiedzą”.

Aktorka zaczęła więc ostro negocjować podwyżkę. Na jedno ze spotkań przyszła nawet w towarzystwie ówczesnego męża, Marka Levinsona. Razem wręczyli producentom listę zażaleń. Jednym z nich była ilość nagości, jaką na ekranie regularnie prezentuje Kim – dla porównania, Sarah Jessica Parker nie odsłoniła w „Seksie...” ani piersi, ani pośladków. Nigdy. Kim Cattrall pokazała wszystko, więcej niż raz.

To, że Cattrall chce zarabiać więcej, nie było tajemnicą. Ona sama zresztą się z tym nie kryła. Nic więc dziwnego, że kulisy negocjacji szybko doszły do uszu trzech pozostałych gwiazd produkcji.

„Zaczęły się zachowywać jak tytułowe »Wredne Dziewczyny« ze słynnego filmu z Lindsay Lohan”, wspominał Chris Albrecht. Wkrótce Cattrall lunche jadała sama, podczas gdy Parker, Davis i Nixon chichotały nad swoimi sałatkami z jarmużem.

„Nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami, jedynie znajomymi z pracy”, powiedziała gorzko Kim w 2017 r. A jednak bliską zażyłość z Carrie, Charlotte i Mirandą aktorka odgrywała tak przekonująco, że za swoją rolę otrzymała statuetkę Złotego Globu i aż pięć nominacji do nagrody Emmy. Podczas ceremonii w 2004 r. Cattrall usiadła daleko od ekipy serialu. Nie pozowała też do wspólnych zdjęć z Davis, Nixon i Parker.

Wtedy zrobiło się głośno o „toksycznej atmosferze”, jaka zdaniem Kim Cattrall od dawna panowała na planie. „Nikt nigdy nie zadzwonił zapytać, co u mnie słychać. Uważam, że Sarah mogła być zdecydowanie milsza. Do dziś nie wiem, jaki ma ze mną problem”, powiedziała w programie Piersa Morgana.

Sytuacja była zresztą gorsza już od 2000 r., kiedy to z prac nad serialem wycofał się producent Darren Star. To on stał zawsze po stronie Cattrall, kibicując jej w walce o wyższą gażę i lepsze traktowanie. Kim poczuła się osamotniona. Praca w nieprzyjaznym środowisku nie była dla niej łatwa, ale wytrzymała do 2004 r., kiedy serial oficjalnie się zakończył. A wtedy pojawił się pomysł filmowej wersji przygód czterech przyjaciółek z Nowego Jorku.

Cattrall od początku mówiła, że nie chce występować w filmie oraz że sama idea przeniesienia rzeczywistości serialowej na duży ekran to poroniony pomysł. Ostatecznie dała się jednak przekonać. I to dwukrotnie. Razem z resztą ekipy zagrała w dwóch pełnometrażowych produkcjach na kanwie serialu. Za pierwszą część dostała siedem, a za drugą dziesięć milionów dolarów. To więcej niż Kristin Davis i Cynthia Nixon, ale zdecydowanie mniej niż Sarah Jessica Parker, która zainkasowała odpowiednio 15 i 20 mln dolarów.

„Już podczas kręcenia ostatnich sezonów »Seksu...« było ciężko, ale gdy pracowaliśmy nad filmami, napięcie między Sarah i Kim można było ciąć nożem”, wspominali anonimowo członkowie ekipy. Gwiazdy rywalizowały już nie tylko o pieniądze. Chodziło o ego. Która udzieli więcej wywiadów, która wystąpi w lepszych kostiumach, która zostanie lepiej oświetlona i tak dalej. Podobno poza dialogami rozpisanymi w scenariuszu aktorki nie zamieniły ze sobą na planie ani jednego słowa.

Ale oficjalnie problemu nie było. Gdy w 2010 r. do kin wchodziła druga część filmu „Seks w wielkim mieście”, Kim Cattrall tłumaczyła w „Elle”: „Ludzie po prostu nie chcą zaakceptować tego, że się z Sarah dogadujemy. Spór dwóch silnych, spełnionych kobiet to przecież taki ekscytujący temat! Gwarantuje soczyste nagłówki. To, że w rzeczywistości się przyjaźnimy i świetnie nam się współpracuje, nie jest specjalnie interesujące, prawda? Uważam, że Sarah jest fantastyczna. To urodzona liderka, której z przyjemnością dajemy się prowadzić. Dowodzi w zdecydowany, ale taktowny sposób. Obie mamy po dziurki w nosie tych wyssanych z palca plotek”.

W tym samym tonie wypowiadała się Parker: „Nikt mi nie wierzy, a ja naprawdę kocham Kim! Chciałabym spędzać z nią więcej czasu”.

W 2017 r. ogłoszono, ku rozpaczy fanów i frustracji ekipy, że trzeciej części nie będzie. Dlaczego? „Bo Kim Cattrall odmówiła współpracy”, takie tłumaczenie rozlało się w mediach. Zaczęto spekulować, czy to z powodu pieniędzy, czy żywionej od lat niechęci do Sarah Jessiki Parker.

Aktorzy występujący w produkcji rzucali między wierszami w wywiadach, że wszystkiemu winna jest tylko i wyłącznie Cattrall. To rozwścieczyło Kim. „Tu nie chodzi ani o pieniądze, ani o liczbę scen czy o scenariusz”, mówiła w jednym z telewizyjnych wywiadów. „Po prostu podjęłam świadomą decyzję, że zamykam ten rozdział w moim zawodowym życiu”. Podobno chodziło jednak zwłaszcza o scenariusz. Niektóre sceny nawet dla wyzwolonej Samanthy Jones okazały się nie do przełknięcia. Na przykład ta, w której nastoletni syn Mirandy Hobbes wysyła jej swoje nagie selfie.

Sarah Jessica Parker nie ukrywała żalu z powodu zawieszenia zdjęć do filmu numer trzy. „Niewątpliwie przeżywam rodzaj żałoby, szkoda mi scenariusza i tego, co moglibyśmy razem stworzyć na ekranie”, powiedziała w show Ellen DeGeneres. „A może ty zagrałabyś Samanthę?”, zwróciła się nagle do prowadzącej. Do propozycji szybko odniosła się Kim Cattrall. „To cudowny pomysł!”, napisała na Twitterze.

Nikt nie potraktował jednak oferty Parker poważnie i producenci wciąż bombardowali Cattrall telefonami. W wywiadzie udzielonym „Guardianowi” gwiazda skarżyła się: „Naprawdę nie rozumiem, skoro tak im zależy, to dlaczego po prostu nie zastąpią mnie inną aktorką? Nie szkoda im czasu na to uporczywe nękanie? Powiedziałam, że nie zrobię kolejnego filmu. Nie, znaczy nie! Jestem już za stara na to, by choćby minutę przebywać w środowisku, w którym nie czuję się komfortowo”.

Wszyscy uznali więc, że „Seks w wielkim mieście” to już przeszłość. A ci, którzy wciąż mieli choćby krztynę nadziei, że znów zobaczą swoje ulubione bohaterki w akcji, ostatecznie pogrzebali ją w 2018 r. Wtedy zmarł brat Kim Cattrall, Chris Cattrall.

Pogrążona w smutku aktorka poinformowała o tym w mediach społecznościowych. Jej profil natychmiast zalała fala wyrazów współczucia. Jedną z osób, która złożyła aktorce kondolencje, była Sarah Jessica Parker. „Jeśli dotychczas nie zrozumiałaś mojego przekazu, to pozwól, że tym razem będę mniej subtelna”, zaczęła swój komentarz skierowany bezpośrednio do Parker Cattrall. „Nie należysz ani do mojej rodziny, ani do grona moich przyjaciół. Mówię więc po raz ostatni: przestań wykorzystywać naszą tragedię, by podbudować swój wizerunek »miłej dziewczyny«, którą przecież nie jesteś”.

Gdy w 2020 r. HBO ogłosiło rozpoczęcie prac nad „I tak po prostu”, 10-odcinkową kontynuacją serialu „Seks w wielkim mieście”, było oczywiste, że zabraknie w niej Kim Cattrall. Fani ubolewali nad tym w komentarzach na instagramowym profilu produkcji. „Nam też będzie brakować Samanthy Jones”, odpisała na jeden z nich Sarah Jessica Parker.

Chris Noth, aktor wcielający się w Mr. Biga, miłość życia Carrie Bradshaw, w rozmowie z „Guardianem” w grudniu 2021 r. powiedział: „Lubiłem Kim, uważam, że fantastycznie zagrała Samanthę. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, o co jej chodzi. Szkoda, że to wszystko się wydarzyło, bo było niefajnym doświadczeniem. Zawsze będę bronił Sarah Jessicę Parker. Nie podoba mi się, gdy jest oczerniana. Stanowi łatwy cel, a ludzie, jak wiemy, potrafią być okrutni”.

Obstawiano, że Samanthę Jones w „I tak po prostu” zagra inna aktorka albo, co częste w takich sytuacjach, jej postać umrze. Pierwszy odcinek trafił na platformę HBO GO 9 grudnia 2021 r. Już wiemy, że Jones żyje i ma się dobrze, tyle że nie w Nowym Jorku, a w Londynie.

Producenci najwyraźniej poczuli się zobowiązani, by od razu wyjaśnić widoczny brak Kim Cattrall. Dlatego o tym, co stało się z jej bohaterką, dowiadujemy się w pierwszych minutach premierowego epizodu. Carrie Bradshaw zdradza, że pokłóciła się z przyjaciółką. Być może scenarzyści, zainspirowani wydarzeniami z prawdziwego życia, wpletli do serialu wątek konfliktu Carrie i Samanthy. Cóż, o tym, czy życie rzeczywiście pisze najlepsze scenariusze, przekonamy się, oglądając kolejne odcinki „I tak po prostu”.

Czytaj też: „Sex w wielkim mieście”. Jestem fanką tego serialu, lecz jego powrót mnie zasmucił [RECENZJA]