„Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki” – napisał ponad 200 lat temu Benjamin Franklin. – Po wejściu w życie Polskiego Ładu ta pewność ograniczyła się w zasadzie do śmierci – uważa Łukasz Lewandowski, adwokat, doradca restrukturyzacyjny, mediator przy CM NRA, dyrektor działu procesowego i obsługi transakcyjnej DSK Kancelaria.
Mimo pewności śmierci branża pogrzebowa - finansowana w części przez system ubezpieczeń społecznych – nie pozostała odporna na wydarzenia makroekonomiczne ostatnich lat i odczuwa skutki inflacji.
Branża, której koronawirus przyniósł zyski
Pandemia wraz ze skokową rosnącą liczbą zgonów to dla branży funeralnej był czas żniw. Powstały nowe krematoria, firmy zainwestowały w wyposażenie do dezynfekcji czy środki transportowe. Kiedy jednak liczba ofiar pandemii zaczęła spadać, uderzyło to w przychody firm pogrzebowych. Nałożyło się to ze wzrostem cen gazu i prądu oraz drewna, a to podniosło koszt kremacji oraz trumien.
– Inflacja uderzyła w branżę pogrzebową, ale nie przełożyło się to na razie na znaczący wzrost cen pogrzebów. Na rynku jest duża konkurencja i nikt nie może sobie pozwolić na podniesienie cen. Część firm sobie nie radzi i znika z rynku. To np. podmioty, które w czasie pandemii, gdy wzrosła liczba zgonów, wzięły pojazdy w leasing, a obecnie przychód nie wystarcza na opłacenie rat leasingowych – mówi Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.
Jak tłumaczy Krzysztof Wolicki, wzrost cen drewna nie odbił się na cenach trumien, gdyż firmy korzystają jeszcze ze starych zapasów, niedrogie drewno można też sprowadzać z Afryki czy z Rumunii. Niemniej jednak nie wiadomo, jak długo uda się utrzymać dotychczasowe ceny.
- Wzrost cen gazu wpłynął na koszty kremacji, tymczasem usługa ta nadal jest niedroga i wynosi od 550 do 1200 zł. Poniżej 1000 zł kremacja jest praktycznie nieopłacalna, ale firmy ją oferują, żeby klienci nie przeszli do konkurencji, rekompensując sobie straty w innych obszarach, np. usługach grabarza czy sprzedaży trumny – tłumaczy Krzysztof Wolicki.
Zasiłek pogrzebowy bez zmian
Na jednym z cmentarzy w woj. łódzkim doszło niedawno do sytuacji, gdy osoba z rodziny osoby zmarłej chciała na własną rękę wykopać grób na cmentarzu, chcąc uniknąć wyśrubowanych wydatków na usługi grabarza. Na tym cmentarzu stawki za przygotowanie grobu sięgają tutaj kwoty 2000 zł, czyli połowy wysokości zasiłku pogrzebowego. A to przecież tylko jeden z wielu wydatków związanych z pochówkiem.
Tymczasem zasiłek pogrzebowy, obniżony wiele lat temu, nadal pozostaje bez zmian, choć co jakiś czas pojawiają się plotki, że ma pójść w górę. Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych w lipcu wystąpiło do ministerstwa rodziny i polityki społecznej o podwyżkę wysokości zasiłku pogrzebowego. Ostatnio krąży pogłoska o planowanym wzroście zasiłku do 5 tys. zł. Niewykluczone, że temat zasiłku będzie grany w przyszłorocznej kampanii wyborczej. Dla przypomnienia – w 2011 r. zasiłek pogrzebowy został „ścięty” z kwoty stanowiącej dwukrotność przeciętnego wynagrodzenia (dziś to ok. 12 000 złotych) do kwoty 4 tys. zł.
– O ile dekadę temu taka redukcja – choć odczuwalna dla branży – pozwalała na „zmieszczenie się w zasiłku” przy organizacji pogrzebu, dzisiaj pokrywa nie więcej niż 30-40 proc. kosztów (obecnie koszt pogrzebu w mieście wojewódzkim to 7 – 12 tys. zł). To trochę tak jak ze stawkami opłat za czynności adwokackie, które oderwane są od stawek rynkowych. Ustawodawca nie przewiduje nawet waloryzacji zasiłku. Przy obecnej inflacji oznacza to, że realna kwota zasiłku będzie maleć z każdym miesiącem – tłumaczy Łukasz Lewandowski.
Zatem śmierć człowieka wiąże się z dużym obciążeniem finansowym rodziny, często musi sięgnąć do oszczędności albo skorzystać z polisy na życie zmarłego. Jeśli tego nie ma, to ma problem – w końcu jakoś pochować bliskiego trzeba. Niektórzy sięgają do chwilówek, a inni udają się po prostu po refundację pogrzebu do pomocy społecznej.
Niepewne nowe przepisy
Od miesięcy trwają prace nad ustawą o cmentarzach, która ma wyeliminować szarą strefę i generalnie dostosować przepisy do dzisiejszych realiów.
Zdaniem Łukasza Lewandowskiego obecnie procedowana nowelizacja prawa funeralnego raczej nie wpłynie na zakłady pogrzebowe – może natomiast zwiększyć koszty działalności administratorów cmentarzy.
– Można śmiało przyznać, że nowela to próba kodyfikacji wielu zwyczajów funkcjonujących od lat oraz kilka naprawdę rewolucyjnych rozwiązań. Wśród kluczowych należy wskazać na reglamentację samej działalności pogrzebowej (będzie wymagała wpisu do specjalnego rejestru – brak wpisu będzie karalny). Projektowane jest wprowadzenie zawodu koronera. Każdy z nas będzie mógł w testamencie wskazać podmiot uprawniony do organizacji pochówku oraz zawrzeć za życia skuteczną umowę o organizację pogrzebu – podaje Łukasz Lewandowski.
Projektowane przepisy przewidują wprowadzenie prawa rezerwacji grobu. Prawo to będzie ustanawiane przez fundatora na podstawie pisemnej umowy, w obecności właściciela cmentarza. Prawo to będzie zbywalne i dziedziczne, a po śmierci fundatora przekształci się w prawo do grobu. Nadal nie będzie jednak możliwości zakładania prywatnych cmentarzy przez podmioty inne niż gminy, kościoły i związki wyznaniowe.
Zdaniem Łukasza Lewandowskiego jeśli nowe przepisy wejdą w życie, nie należy się jednak spodziewać, że istotnie wpłyną na działalność przedsiębiorców pogrzebowych (poza wpisem do rejestru i opłacie od wpisu), a luka pomiędzy kosztem pogrzebu, a kwotą zasiłku będzie nadal się powiększać.
- Ustawodawca konsekwentnie wskazuje, że pogrzeb to sprawa indywidualna, niewymagająca realnego finansowania przez społeczeństwo w ramach ubezpieczeń społecznych – komentuje Łukasz Lewandowski.
Teoretycznie nowe przepisy mają obowiązywać od marca 2023 r., ale jest to już kolejny termin, wcześniej była mowa o połowie obecnego roku. Branża nie przywiązuje się do terminów, a nawet liczy się z tym, że uchwalenie przepisów o cmentarzach przejdzie do kolejnej kadencji Sejmu.
- Projekt ustawy o cmentarzach nie wyszedł z etapu konsultacji międzyresortowych i nie wróżę mu (niestety) przyszłości. Przyszły rok jest rokiem wyborczym i jest mało prawdopodobne, by w tym czasie Sejm zajął się tematyką śmierci, o której ludzie nie lubią myśleć a tym bardziej rozmawiać – podsumowuje Krzysztof Wolicki.
Koszty pogrzebu
- miejsce na cmentarzu od zera do 100 tys. zł, wpływa na to wiele czynników wielkość miejscowości w której jest cmentarz, komunalny czy wyznaniowy, prestiż cmentarza, np. Stare Powązki w Warszawie czy Cmentarz Rakowicki w Krakowie. Do tego należy jeszcze dołożyć wykopanie grobu (przy grobach ziemnych) wykopanie i wymurowanie (przy grobach murowanych) liczba miejsc przeznaczonych do pochowania;
- ksiądz bądź mistrz ceremonii od zera (trafiają się parafie głównie wiejskie, gdzie ksiądz nic nie bierze) do około 1200 zł + organista (do 500 zł) + kościelny (do 500 zł). Przy mistrzu świeckich ceremonii pogrzebowych 400-800 zł jeżeli mistrz jest miejscowy w innym przypadku ponosimy koszty dojazdu;
- transport zwłok – koszt zależy od tego, na jakie odległości ciało jest przewożone i ile razy. Np. jeśli zgon nastąpił w szpitalu lub w domu, ciało jest przewożone do chłodni zakładu pogrzebowego następnie do kościoła i na cmentarz, a przy kremacji dochodzi jeszcze transport ciała do krematorium następnie urny do zakładu pogrzebowego, potem do kościoła i na cmentarz
- chłodnia - z reguły 35 – 100 zł za dobę, np. w Warszawie średni czas oczekiwania na pogrzeb to 7-10 dni;
- mycie i balsamowanie zwłok i ubieranie - 400 – 1500 zł, ale może być więcej, np. przy rekonstrukcji ciała po wypadkach komunikacyjnych;
- trumna - od ok. 600 trumna kremacyjna do nie ma górnej granicy w zależności od zasobności portfela
- kremacja 550 – 1200 zł
- stypa - średnio 50 – 90 zł od osoby.
Do tego dochodzą wydatki na nekrologi, wieńce, organizację pogrzebu (inne będą koszty organizacji gdzie zgon był w danej miejscowości i w tej samej pogrzeb a zdecydowanie inne jeżeli ciało jest sprowadzane z zagranicy), odzież żałobną, transport żałobników, a w dalszej kolejności koszt kamieniarza.