zamknijPierwsze pieniądze zarobione w modelingu Natalia Vodianova wysłała matce. Było to równe 100 dolarów – kwota, o której początkująca modelka kilka miesięcy wcześniej nawet nie śniła. Zresztą, to wszystko wydawało jej się nierealne. Jeszcze niedawno handlowała owocami na targu w ponurej Rosji i cieszyła się, jeśli na kolację udało jej się zjeść coś ciepłego. Teraz była w Paryżu, prezentowała wspaniałe kreacje na wybiegach najsłynniejszych kreatorów mody, pozowała do zdjęć najważniejszym fotografom i jeszcze dostawała za to pieniądze.
Jej matka długo trzymała w ręku plik banknotów, patrząc na dolary z niedowierzaniem. Natalia też nie mogła uwierzyć, że jej świat z dnia na dzień zmienił się tak diametralnie.
Obiekt kpin
W rodzinnym domu Vodianovej nigdy się nie przelewało. Razem z matką Larissą i ojczymem mieszkała w przemysłowym Niżnym Nowogrodzie, prawie 500 km od Moskwy. Gdy miała sześć lat, na świat przyszła jej siostra, Oksana. U dziewczynki stwierdzono rozległe porażenie mózgowe i głęboką postać autyzmu.
„Lekarz powiedział, że Oksana będzie warzywem. Wtedy ojczym postawił matce ultimatum. Powiedział, że nie dadzą rady się nią zajmować, bo nie mogą liczyć na żadne wsparcie. Albo ona, albo ja, zapowiedział. Mama wybrała moją siostrę”, opowiadała Natalia.
To ona przejęła większą część opieki nad niepełnosprawną Oksaną. Była z tego powodu obiektem kpin rówieśników. „Dzieci bywają okrutne, zwłaszcza gdy zderzają się z czymś, czego nie rozumieją”, wspominała. Przez ciągłe docinki czuła się gorsza i była bardzo samotna. Jej jedyną przyjaciółką była Oksana – więź sióstr stawała się coraz silniejsza. Matka dziewcząt, by móc je utrzymać, podjęła równocześnie aż cztery prace. „A i tak bywało, że nie miałyśmy nic do jedzenia”, wyznała Natalia w „Vanity Fair”.
Gdy Vodianova skończyła 11 lat, sama zaczęła pracować. Musiała – zarobki Larissy nie starczały praktycznie na nic, dodatkowo kobieta po raz trzeci była w ciąży. „W moim dzieciństwie nie było miejsca na beztroskę i zabawę”, wspominała Natalia w rozmowie z „Glamourem”. W innym wywiadzie dodała: „Budziłam się o świcie, na śniadanie jadłam banana i jechałam na targ. Potem szkoła, przygotowanie obiadu, jeśli było z czego, i zajmowanie się Oksaną. Marzyłam jedynie o tym, by przetrwać dzień. I tak w kółko. W ogóle nie myślałam o przyszłości, byłam skupiona na tym, co tu i teraz”.
Natalia Vodianova zawsze podkreśla, że choć żyła w biedzie, to dzięki dziadkom odebrała gruntowną edukację. Babcia zabierała wnuczkę do opery, teatru i na koncerty. Natalia uczęszczała też na lekcje baletu i należała do kółka teatralnego, które uwielbiała. Dziadkowie rozbudzili w niej miłość do sztuki, która trwa do dziś. „Brak pieniędzy nie oznacza ignorancji, już na pewno nie w Rosji”, powiedziała Vodianova. „Kultura była naszym oknem na świat”.
Bilet w jedną stronę
Gdy skończyła 15 lat, wyprowadziła się od matki i zamieszkała z koleżanką. Jej ówczesny chłopak dorabiał jako model. To właśnie on powiedział Natalii, że w ich mieście ma się odbyć casting. „Kazał mi się zgłosić. Praktycznie wykopał mnie z mieszkania, krzycząc: masz tam iść!”, wspominała.
Kandydatki na modelki musiały wystąpić w mini. Vodianova wzięła więc nożyczki i obcięła długą spódnicę babci. Była gotowa. Na casting przyszły setki dziewcząt. Jednak doświadczony fotograf zdołał wyłowić ją z tłumu. Zrobił kilka zdjęć, które następnie trafiły do agencji w Europie. Decyzja zapadła szybko. 15-letnia Natalia Vodianova dostała bilet do Paryża w jedną stronę. Ale postawiono warunek: musi w dwa miesiące nauczyć się angielskiego. Choć było to wyzwanie, nastolatka nie zamierzała zmarnować takiej szansy.
„Pierwszym najlepszym posiłkiem, jaki zjadłam w życiu, był obiad serwowany w samolocie”, śmiała się Natalia Vodianova w rozmowie z Derekiem Blasbergiem. W Paryżu wylądowała oszołomiona. Cały czas musiała się szczypać, by uwierzyć, że to nie sen. Pierwsze zlecenia, a wraz z nimi pieniądze, przyszły szybko. „Szczęśliwie trafiłam na uczciwych ludzi, którzy nie chcieli mnie wykorzystać”, opowiadała. Z każdym miesiącem pięła się coraz wyżej w hermetycznym świecie modelingu.
Mniej więcej rok po tym, jak opuściła Niżny Nowogród i zamieszkała w Paryżu, otrzymała zaproszenie na elegancką kolację w luksusowej restauracji Georges. Tam poznała arystokratę Justina Portmana. Mężczyzna z miejsca zakochał się w niebieskookiej modelce. Gdy brali ślub w listopadzie 2001 r., Natalia miała ledwie 19 lat. Była już wówczas w ciąży z synem Lucasem. Już dwa tygodnie po porodzie wróciła na wybieg, a jej kariera wprost eksplodowała.
Gucci, Pirelli, Vogue
Jeszcze w 2001 r. wystąpiła w kampanii Armaniego. Rok później – na wybiegu u Chanel, Ralpha Laurena i Michaela Korsa. Pojawiła się też na okładce francuskiego magazynu „Numero”. W 2002 r. prezentowała kolekcję Gucci i została twarzą nowych perfum tego domu mody. Otworzyła też i zamknęła pokaz Saint Laurent. W tym samym roku rozpoczęła wieloletnią współpracę z marką Calvin Klein.
W 2003 r. Natalia Vodianova znalazła się wśród modelek pozujących do słynnego kalendarza Pirelli. Rok później gościła na okładce amerykańskiego „Vogue’a” razem z najważniejszymi modelkami tamtego okresu: m.in. Darią Werbowy, Gisele Bundchen, Karoliną Kurkovą i Liyą Kebede.
Tym samym w zaledwie cztery lata podbiła świat modelingu. Zawrotne tempo, w jakim zrobiła karierę, sprawiło, że zdobyła przydomek „Supernova”. Spodobało jej się to określenie – jej konto na Instagramie, obserwowane przez ponad 3 mln fanów, nazywa się „Natasupernova”.
Razem ze sławą przyszły wielkie pieniądze. Vodianova natychmiast kupiła matce i dziadkom luksusowe apartamenty, zapewniła też niepełnosprawnej siostrze całodzienną opiekę. Swojej przyrodniej siostrze Kristinie opłaciła naukę w brytyjskiej szkole. A byłemu chłopakowi, który przed laty zmusił ją, by poszła na casting, sprezentowała najnowszy model mercedesa. Samej siebie raczej nie rozpieszczała. Pierwszą drogą torebkę – marki Bottega Veneta – kupiła sobie dopiero po kilku latach. Ma ją do dziś.
Pod koniec 2004 r., poruszona tragedią w Biesłanie, Natalia Vodianova postanowiła założyć fundację charytatywną Naked Heart. Jej celem jest polepszanie warunków życia dzieci, w tym tych najbardziej potrzebujących, w Rosji. Działa też aktywnie na rzecz osób z autyzmem, takich jak jej młodsza siostra.
Matka piątki dzieci
Choć w swojej branży Vodianova osiągnęła absolutnie wszystko, to nie sukcesy zawodowe są dla niej najważniejsze. Modelka nade wszystko ceni sobie rodzinę. Jest matką pięciorga dzieci: synów Lucasa i Victora oraz córki Nevy ze związku z Justinem Portmanem oraz synów Maxima i Romana ze związku z Francuzem Antoinem Arnaultem. Antoine jest synem Bernarda Arnaulta, założyciela koncernu LVMH, najbogatszego Europejczyka i trzeciego najbogatszego człowieka na świecie.
Antoine Arnault zakochał się w Natalii Vodianovej od pierwszego wejrzenia jeszcze w 2008 r., kiedy wciąż była żoną Justina Portmana. Wspomina, że kiedy po raz pierwszy ją zobaczył, po prostu „opadła mu szczęka”. Gdy trzy lata później dowiedział się, że modelka się rozwiodła, uznał to za znak. Zadzwonił do niej. Wkrótce zaczęli się spotykać, a trzy lata później urodził się ich pierwszy syn.
21 czerwca 2020 r. Natalia Vodianova i Antoine Arnault wzięli ślub w urzędzie stanu cywilnego w Paryżu. Modelka miała na sobie skromną, niemal pensjonarską sukienkę z jedwabiu projektu Rosjanki Ulyany Sergeenko.
„Jestem najszczęśliwsza w życiu”, powiedziała jednemu z fotoreporterów. Ten stan trwa do dziś.