Na ponad 6 tys. metrów kwadratowych stworzono naszpikowaną nowoczesnymi gadżetami i technologiami ekspozycję, dzięki której możemy zanurzyć się w realiach średniowiecznego miasta. Prace nad powstaniem tego obiektu trwały ponad pięć lat. W tym okresie, podczas zaawansowanych prac archeologicznych, zdołano dokopać się do prawdziwych skarbów, dzięki czemu możemy podziwiać autentyczne pozostałości dawnego Krakowa. W podziemnym muzeum zobaczymy chociażby relikty osady przedlokacyjnej. Okazuje się bowiem, że zanim doszło do wytyczenia Rynku Głównego w kształcie, jakim znamy go dzisiaj, w tym miejscu prężnie funkcjonowała osada rzemieślnicza. Składało się na nią kilkadziesiąt chat i drewnianych budynków gospodarczych rozlokowanych wzdłuż traktów rozchodzących się spod znajdującego się obecnie na Rynku kościoła św. Wojciecha – wtedy jeszcze murowanej świątynki, powstałej najprawdopodobniej na przełomie X i XI wieku.
Możemy tu zobaczyć także pozostałości po Kramach Bolesławowych, które uznaje się za protoplastów Sukiennic, dawnych wodociągach czy fragmenty oryginalnego, średniowiecznego bruku. Poza tym w gablotach zaprezentowano masę kilkusetletnich eksponatów znalezionych podczas prac wykopaliskowych. Podczas zwiedzenia towarzyszą nam też sączące się z głośników odgłosy imitujące gwar dawnego miasta, dzięki którym jeszcze bardziej wtapiamy się w atmosferę średniowiecznego grodu!
Podziemne miasto
Podziemia Rynku Głównego to jednak niejedyna tego typu atrakcja w stolicy Małopolski. Można wręcz powiedzieć, że w Krakowie funkcjonuje drugie podziemne miasto. Okazuje się bowiem, iż w samym sercu miasta tego rodzaju zabytkowych piwnic jest około stu, a – jak szacują historycy – ich łączna powierzchnia sięga nawet 75 tys. metrów kwadratowych! Jedna z najciekawszych znajduje się pod samą wieżą ratuszową.
W samym sercu miasta zabytkowych piwnic jest około stu, a – jak szacują historycy – ich łączna powierzchnia sięga nawet 75 tys. metrów kwadratowych!
Pod adresem Rynek Główny 1 mieszczą się właściwie dwa podziemne obiekty – restauracja Ratuszowa oraz kameralna scena krakowskiego Teatru Ludowego. Zanim jednak zaczęto tu serwować polędwiczki wieprzowe i udka z kaczki, przez dekady funkcjonowała w tym miejscu słynna Piwnica Świdnicka. Gospoda powstała, podobnie zresztą jak sam murowany ratusz, w XIV wieku, a jej nazwa pochodziła od sprowadzanego tutaj cenionego piwa, które wytwarzane było w dolnośląskiej Świdnicy. Szybko okazało się jednak, że lokal zaczął przyciągać ludzi z marginesu, a karczma stała się adresem, który przyzwoici mieszczanie powinni omijać szerokim łukiem. Niedługo zresztą później sami krakowianie zaczęli złośliwie nazywać podejrzany szynk Piwnicą świńską. Lokal ostatecznie zakończył swoją działalność wraz ze zburzeniem głównego budynku ratusza, co nastąpiło w drugiej dekadzie XIX wieku. Po remoncie, przeprowadzonym w latach sześćdziesiątych XX wieku, lokal otworzył po raz kolejny swoje podwoje, tym razem pod szyldem restauracji Ratuszowa, która funkcjonuje do dzisiaj.
Ale piwnice te kryją jeszcze jeden przybytek. Tuż obok wspomnianej karczmy jeszcze w średniowieczu istniało najstraszniejsze miejsce w całym mieście. Chodzi o więzienną izbę tortur, w której kat wraz ze swoimi pomocnikami wyciągali z przestępców przydatne informacje. Przeznaczenie pomieszczeń zmieniało się przez kolejne dekady, aż w latach osiemdziesiątych XX wieku przystosowano je do potrzeb słynącego z komediowo-kabaretowego repertuaru Teatru Satyry Maszkaron. Ostatecznie jednak w piwnicy ulokowała się kameralna scena nowohuckiego Teatru Ludowego, na której można zobaczyć obecnie spektakle będące adaptacjami tekstów Czechowa czy Andersena.
U Skrzyneckiego
Żeby zobaczyć występy satyryczne, wystarczy jednak udać się zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej, a dokładniej do Piwnicy pod Baranami. Stworzony tu kabaret to instytucja sama w sobie, która od dekad pozostaje jedną z najważniejszych kulturalnych wizytówek Krakowa. W podziemiach znajdującego się praktycznie naprzeciwko Sukiennic Pałacu pod Baranami już w XV wieku mieściła się gospoda, w której bywali najwybitniejsi pisarze renesansu, jak Jan Kochanowski, Mikołaj Rej czy Łukasz Górnicki. Z kolei po wojnie piwnicę zajmował państwowy Krakowski Dom Kultury.
Na fali odwilży i poluzowania komunistycznej cenzury w tych pomieszczeniach swoją działalność w 1956 roku zaczął kabaret Piwnica pod Baranami. Za jego stworzeniem stał charyzmatyczny reżyser i scenarzysta Piotr Skrzynecki, który wraz ze swoimi przyjaciółmi – m.in. Krzysztofem Pendereckim i Bronisławem Chromym – powołał do życia grupę artystyczną, jakiej dotychczas w Polsce nie było. Muzycy, kompozytorzy, wokaliści, brali na warsztat wiersze polskich poetów, komponowali też zupełnie nowe, satyryczne utwory. Zespół organizował także niemile widziane przez komunistyczne władze koncerty jazzowe czy realizowane na wielką skalę widowiska, takie jak np. wjazd do miasta księcia Poniatowskiego, w rolę którego wcielił się Daniel Olbrychski. Piwnica przyciągała największe osobistości polskiej estrady – przez jej malutką scenę przewinęły się takie nazwiska jak: Ewa Demarczyk, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Mieczysław Święcicki, Wiesław Dymny czy Marek Grechuta. Po śmierci Piotra Skrzyneckiego w 1997 roku Piwnica istniała dalej, dzięki kolejnemu piwnicznemu pokoleniu wychowanemu na utworach jeszcze z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Obecnie kabaret występuje w sobotnie wieczory, a chętnych do wysłuchania "Dezyderaty" czy "Przychodzimy, odchodzimy" w ciasnej, piwnicznej salce nadal nie brakuje.
Cesarsko-królewskie piwnice
A co po koncercie? Może kolacja w jednej z podziemnych restauracji? W Krakowie nie brakuje klimatycznych lokali, które umościły się w kilkusetletnich piwnicach. Parę kroków od Rynku Głównego, przy ulicy Brackiej, znajdziemy restaurację pod wszystko mówiącą nazwą – Piwnica pod Kominkiem. Oprócz sali, której faktycznie najważniejszym punktem jest kominek, do wyboru mamy jeszcze pięć innych podziemnych pomieszczeń z historią sięgającą aż XIV wieku. Możemy się w nich delektować daniami tradycyjnej kuchni polskiej w nieco nowocześniejszym wydaniu, a do tego spróbować lokalnych win z winnicy powstałej u stóp klasztoru Ojców Kamedułów na krakowskich Bielanach.
Z kolei do czasów austro-węgierskich przeniesie nas wizyta w Piwnicy pod Złotą Pipą. Znajduje się ona po przeciwnej stronie od Rynku Głównego, w jednego z kamienic na ulicy Floriańskiej. Nazwa lokalu pochodzi z najsłynniejszego cyklu powieści Jaroslava Haška opowiadających o perypetiach wojaka Szwejka. Nie dziwi zatem wystrój restauracji – mnóstwo tu odwołań do czasów przynależności Krakowa i całej Galicji do habsburskiego imperium. Zobaczymy tu portery cesarza Franciszka Józefa I i secesyjne ozdoby, a w menu znajdziemy drink o intrygującej nazwie... "gorąca Sissi".
Na pewno co najmniej równie gorącą wiadomością będzie oficjalne otwarcie kolejnych udostępnionych turystom w Krakowie podziemi. Mowa o piwnicach pod wschodnim skrzydłem zamku wawelskiego. Dotychczas pochodzące z pierwszej połowy XVI wieku pomieszczenia w ogóle nie były eksponowane, lecz dzięki renowacji powstanie w nich multimedialna trasa turystyczna. Podczas spaceru podziemiami rezydencji polskich królów dowiemy się więcej na temat historii samej budowli, a także zobaczymy średniowieczne detale architektoniczne. Początek trasy znajdzie się w okolicy Dziedzińca Arkadowego, natomiast wyjście usytuowane będzie w Ogrodach Królewskich. Jak deklarują przedstawiciele zamku, otwarcie tej nowej atrakcji planuje się na ostatni kwartał tego roku.