Musimy ograniczyć konsumpcję mięsa dla zdrowia zarówno własnego, jak i planety – to fakt. Jednak dla wielu drastyczne przejście na dietę roślinną jest zbyt dużym wyzwaniem. Dlatego na popularności zyskuje fleksitarianizm. To dieta dla tych, którzy nie lubią etykiet i rozliczania się z tego, co mają na talerzu. Czyli dla mnie, przedstawiciela pokolenia Z.

Fleksitarianizm to dieta roślinna, która dopuszcza okazjonalne spożywanie mięsa lub ryb

„Być flexi, fleksitarianinem” – to brzmi modnie i nowocześnie, ale nie jest to nowa idea. Termin ten wszedł do obiegu już w 1992 roku za sprawą Lindy Anthony, która użyła go zamiennie ze słowem „semiwegetarianizm”, które oznacza wykluczenie z diety jedynie konkretnych typów mięs: wołowego i wieprzowego.

Fleksitarianizm (od ang. flexible – elastyczny) nie narzuca tego, co wolno, a co nie. To dieta roślinna zgodna z wolą sumienia, która dopuszcza okazjonalne spożywanie mięsa lub ryby, np. na przyjęciach, w podróży czy po prostu w momentach, gdy ciało lub dusza tego zapragną.

Źródła: Vogue Polska
Tags:
  • fleksitarianizm
  • Vogue Polska
  • kuchnia