A jednak w tej kolebce tradycyjnych wartości pojawił się głos z zupełnie innego porządku. Myślicie, że znacie swoich bohaterów? Figa z makiem, nic nie wiecie. – Kazimierz Pułaski był kobietą! – powiedzieli niecałe dwa lata temu naukowcy Georgia Southern University, skierowawszy wcześniej snop reflektorów na placyk Monterey. Dyskusja, czy rzeczywiście i co z tego wynika, trwa w najlepsze do tej pory.
Pod pomnikiem na Monterey spoczywają szczątki, o których mówi się, że należą właśnie do Kazimierza Pułaskiego. Sąsiedztwo mogiły zupełnie nikomu nie przeszkadza: placyk jest przede wszystkim miejscem codziennych, nieformalnych spotkań – służy jako tło do instagramowych zdjęć, a okoliczne ławki ułatwiają czekanie na randkę. W sieci oglądamy migawki spod pomnika – oświadczyny, sesje ślubne, sesję fotograficzną rasowych psów, uwiecznioną w kadrze próbę tańca na latarni (jak na rurze).
W części kadrów znalazła się nawet charakterystyczna tablica, która informuje o losach Pułaskiego, jego roli w wojnie o niepodległość i o tym, że był polskim patriotą. Autorom tekstu zamieszczonego na tablicy nawet się nie śniło, że o wielką legendę geniusza wojskowości odbędzie się w kolejnych wiekach zaciekła walka – zarówno symboliczna, gdy pośmiertnie będzie mu się przypisywać nowe cechy (w tym płciowe), jak i zupełnie konkretna, gdy wiele stron będzie walczyć, by uznać prawdziwość jego szczątków. I że nad jego trumną wcale nie będzie cicho.
Śmierć wcale nie tak pewna
Co mówi wielka historia? Kazimierz Pułaski umiera 11 października 1779 roku od ran odniesionych w czasie oblężenia Savannah – zaledwie kilka miesięcy po tym, gdy podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych dowodzony przez niego legion kawalerii w bitwie pod Charleston obraca w proch angielską armię. Dwa lata wcześniej Pułaski ratuje życie Jerzemu Waszyngtonowi w bitwie nad Brandywine.
Ale jest jeszcze historia bardziej prywatna. Ta z kolei mówi o tym, że polskiego generała brygady łączyła szczególna więź z towarzyszem broni Kazimierzem Stanisławem Kozłowskim. Kozłowski i Pułaski spisali nawet wspólny testament, w którym nazwali się „braćmi”, i wskazali siebie nawzajem jako jedynych spadkobierców.
Pomnik na placu Monterey wzniesiono w 1853 roku, w jego fundamentach zostały złożone prochy – przyjmuje się, że to szczątki polskiego generała – które wcześniej spoczywały na plantacji Greenwich, w niewielkiej odległości od Savannah. Greenwich, zarządzane przez rodzinę Bowenów, było przedsiębiorstwem agrarnym, które pod koniec XVIII wieku generowało małą fortunę dzięki uprawie soi. Zdecydowanie jednak nie było tygrysem wśród okolicznych plantacji.
W pamiętnikach Williama P. Bowena czytamy, że gdy jego matka zmarła w 1782 roku, zostawiła potomności 26 niewolników, 15 krów, pomniejszą liczbę osłów, prosiąt, kilka maszyn rolniczych, no i miejsce spoczynku generała Kazimierza Pułaskiego (oraz wspomnienie o tym, jak osobiście nadzorowała pochówek bohatera na swoich ziemiach). Na ówczesne warunki amerykańskiego Południa nie tak wiele.
Relacja o tym, że generał został pospiesznie pochowany na jej plantacji, a nie – jak twierdzili inni – oddany morzu podczas pogrzebu wojskowego, mogła być więc najcenniejszym dobrem, jakie zaradna wdowa przekazała kolejnym pokoleniom. Jej wersja została przyjęta przez lokalną społeczność. W 1853 roku, w wyniku starań władz Savannah i środowisk wojskowych, rzekoma trumna Pułaskiego zostaje przeniesiona pod Monterey. Wszystko odbywa się szybko i niepewnie – wieści, że Pułaski został pochowany na morzu, jeszcze mają posłuch, więc nie każdy wierzy słowu sojowej przedsiębiorczyni.
„Cmentarze i groby bohaterów narodowych, przywódców i twórców kultury są ważne dla formowania wspólnot”, pisze w doskonałej książce „Nekros” Ewa Domańska. Gdy wymaga tego racja stanu, nierzadko sięga się do bezpardonowych sposobów, by móc taką wspólnotę wokół ciała bohatera zawiązać. Przykładem jest choćby dokonane w latach 80. XX wieku przeniesienie szczątków Stanisława Ignacego Witkiewicza z Ukrainy do Zakopanego.
Grzebanie w szczątkach
W 1996 roku Amerykę obiega wieść, że w trakcie prac remontowych na terenie Savannah odnaleziono trumnę z inskrypcją „Brigadier General Casimir Pulaski”. To niemal na pewno trumna spod pomnika Monterey – wiele na to wskazuje, m.in. fakt, że wzmianki o stalowej trumnie pojawiły się i w XIX-wiecznych opisach budowy obelisku, i w pamiętnikach Bowena.
W internecie, zwłaszcza na forach polonijnych, zaczyna się dowcipkowanie, że „Amerykanie mają krótką pamięć – to zapominają, to im się przypomina, gdzie jest trumna”. Ruszają prace mające na celu porównanie DNA szkieletu z DNA mieszkających na Mazowszu potomków rodziny Pułaskich. Analizy nie przynoszą jednak definitywnego rozstrzygnięcia.
10 lat później do metalowej trumny jeszcze raz zaglądają badacze, którzy tym razem potwierdzają zgodność materiału genetycznego z krewnymi Pułaskiego żyjącymi w Polsce. I zaczyna się zupełnie nowa opowieść.
Antropolodzy wydają werdykt: szczątki Pułaskiego zdradzają wyraźne cechy kobiece – wskazuje na to ułożenie kości miednicy i szczęki oraz struktura czaszki. Artykuł z takimi doniesieniami publikuje „Journal of Forensic Anthropology”, mają więc one walor naukowy. Wkrótce potem Virginia Hutton Estabrook, profesorka na wydziale antropologii Georgia Southern University, udziela wywiadu kanałowi telewizyjnemu NBC News – mówi o szerokiej miednicy badanego szkieletu i o tym, że Pułaski był osobą transpłciową, niebinarną lub interseksualną. Pytana, czy miał tego świadomość, twierdzi, że prawdopodobnie nie. Historia generała trafia do filmu dokumentalnego z serii „Ukryta historia Ameryki” na kanale Smithsonian. Filmowa opowieść o nowej prawdzie na temat Pułaskiego nosi tytuł „Czy generał był kobietą?”.
Maria Janion w swoich tekstach i wywiadach ze swadą dowodziła istnienia nekronacjonalizmu, czyli reguły, że każde państwo potrzebuje szczątków bohatera do stworzenia mitu narodowego. Jednocześnie wskazywała, że nacjonalizm to przede wszystkim męska wspólnota, której fundamentem jest więź mężczyzn, odzwierciedlona zresztą w języku – wystarczy przyjrzeć się hasłu „braterstwo”. Nowoczesne pojęcie narodu zrośnięte jest więc ze stereotypem męskości.
Co w takim razie znaczy rozmontowanie męskości Pułaskiego, które zaserwowali nam amerykańscy badacze i ochoczo podchwyciły media? Może na przykład to, że zaczął się wyścig w stronę nowych wspólnot, które wybudowano na innych mitach? Albo że Ameryka jest wspólnotą tak silną, że zniesie nawet wyjęcie komponentu męskości ze swojego założycielskiego mitu?
Pozostawiając na boku żarty o przewracaniu się poprzednich pokoleń w grobie, można powtórzyć jeszcze jeden morał: historia nie kończy się w momencie, gdy kończy się życie bohatera. Przeciwnie – każda wolta jest możliwa.