Pamiętam pierwszy raz, kiedy leciałem do Indii – sama nazwa Dubaj brzmiała egzotycznie i intrygująco. Sprawdziłem. Sześć godzin na przesiadkę. Przejdę przez kontrole, wyjdę na miasto i wrócę. Nie, nie zdążyłbym. Lotnisko za duże. Za mało czasu. Potem jeszcze parę razy ta sama sytuacja – zawsze w drodze i zawsze za mało czasu.
Dubaj. Podchodziłem do zwiedzania tego miasta kilkakrotnie. Ostatni raz w porze największych upałów, kiedy w środku dnia cienia nie znajdowałem nawet pod stopą, a każdy krok był jak zderzenie się z ciężarówką wiozącą samo gorąco. Nigdy nie pojechałem tam na wakacje, nigdy na wakacje się pewnie nie wybiorę – nie przepadam za betonem zmieszanym z kurzem i potem.
Foto: Tomasz Fedor/ Kontynenty
Foto: Tomasz Fedor/ Kontynenty
Tags:
- Dubaj
- magazyn Kontynenty