NEWSWEEK: Wyjedziemy na groby? Czy zostaniemy w domach, bo w ostatniej chwili cmentarze zostaną zamknięte?
Jak je wykluczyć?
– Apelować do ludzi o rozsądek, o to, żeby unikali tłumu, a jeżeli to okaże się niemożliwe, mieli maskę. Nie ma innego wyjścia, niż apele. Przecież nie postawi się policjantów, żeby pilnowali, aby ludzie trzymali dystans. Bo co ci policjanci mieliby zrobić, gdyby nikt nie chciał ich słuchać? Strzelać w powietrze, na postrach?
W ubiegłym roku na Wszystkich Świętych cmentarze były zamknięte. Nie rekomendowałby pan zamknięcia ich także teraz?
– Zamknąć cmentarze w całym kraju? Nie ma takiej potrzeby. Natomiast wprowadziłbym strefę czerwoną w województwach lub poszczególnych powiatach, w których jest w tej chwili katastrofa, jeśli chodzi o liczbę zakażonych. Nie wiem, dlaczego taka decyzja nie jest jeszcze podejmowana. Tam już są potrzebne radykalne kroki, bo jeszcze trochę i będzie za późno. Ten przyrost zakażeń, jaki tam jest, rozleje się na kraj.
Rząd ma was, ekspertów w Radzie Medycznej i nie pyta o radę, nie słucha?
– My rekomendujemy, ale decyzje zapadają, jakie zapadają.
Nie ma pan wrażenia, że bijecie głową w ścianę? Wy mówicie, co należałoby zrobić, a rząd puszcza to mimo uszu.
– Nasze opinie dotyczące na przykład trzeciej, przypominającej, dawki czy przyspieszenia szczepień u osób z obniżoną odpornością zostały wzięte pod uwagę. Pozostałe, jak widzę, nie.
Nie udało się przebić z tym, by objąć obowiązkowym szczepieniem niektóre grupy zawodowe, a szczególnie medyków, nauczycieli, sprzedawców.
– Byłem za obowiązkiem. Uważałem, że to dla ich bezpieczeństwa, i bezpieczeństwa innych. Teraz, gdy zaczął się rok akademicki, do szpitali wchodzą studenci medycyny czy pielęgniarstwa. Nie mamy prawa ograniczyć im wejść, a równocześnie nie mamy prawa pytać o to, czy są zaszczepieni. Część sama informuje, część odmawia, więc można założyć, że nie jest zaszczepiona. I to jest ryzyko, które działa w obie strony. Jeżeli niezaszczepiony wejdzie na salę, na której są pacjenci niezaszczepieni, to – mimo stroju ochronnego – naraża się na zakażenie. Z drugiej strony, jeżeli on jest zakażony, a nie wie tego, bo nie ma objawów i wejdzie na salę, na której leżą ludzie z niedoborem odporności, to naraża te osoby.
Dlaczego u nas wciąż nie można wprowadzić takich rozwiązań, jak w innych krajach, w których, żeby wejść choćby do pociągu, kina, restauracji, trzeba pokazać, że jest się zaszczepionym?
– Model włoski, francuski czy niemiecki? Zaraz znalazłyby się grupy, które takie restrykcje miałyby za nic. Tak, jak za nic mają zdrowie i życie innych. Mówią, że nie dla nich nakazy, zakazy, że nie dadzą sobie ograniczyć swobód obywatelskich. Przez to, że ludzie się nie szczepią, pojawiają się kolejne fale i warianty koronawirusa. Całe to nieszczęście zawdzięczamy właśnie takim ludziom.
W innych krajach rządzący mieli odwagę, by – mimo spodziewanego buntu – wprowadzić restrykcje, a u nas?
– U nas brakuje konsekwencji w egzekwowaniu przepisów, które już są. Jeśli ktoś wchodzi do sklepu bez maski, nie powinien być obsłużony. A jednak jest obsługiwany. Jeśli dostanie mandat, odwoła się, a sąd umorzy sprawę. I co z tego, że tyle się mówi o konieczności noszenia maseczek w pomieszczeniach zamkniętych, skoro to wciąż do części nie dociera, a ukaranie kogoś za to, że nie nosi jest praktycznie niemożliwe. Są sklepy, w których nie ma maski ani sprzedawca, ani kupujący.
Przestaję rozumieć niektóre ludzkie zachowania. Dlaczego – wiedząc, ile jest zakażeń – ryzykują? Teraz na oddziale mam niemal samych ryzykantów. Tylko pojedyncze przypadki, to osoby, które – mimo zaszczepienia – zachorowały. Na ogół to osoby z osłabioną odpornością, starsze. Reszta, to te z grupy „nie zaszczepię się, bo nie”. Już brakuje miejsc, tylu mamy chorych. I codziennie jeden, dwa zgony.
Trafiają do nas całe rodziny niezaszczepionych, które – dopóki nie zachorowały – były przekonane, że COVID nie istnieje, a szczepionki, to podawany przez lekarzy śmiertelny koktajl. Bardzo często jest tak, że wystarczy jeden antyszczepionkowiec w rodzinie, by negatywnie wpłynął na resztę – mąż na żonę, na dzieci i na swoich starszych rodziców. Gdy rozmawiam ze starszymi pacjentkami, które zachorowały na COVID i pytam, dlaczego się nie zaszczepiły, słyszę: „syn powiedział, żeby tego nie robić”. Albo: „synowa zagroziła, że jeżeli się zaszczepię, to koniec z odwiedzinami, już wnuków nie zobaczę.”
Spodziewał się pan, że ta czwarta fala będzie wzbierać tak szybko?
I tej sytuacji winni będą ci, którzy się nie zaszczepili. Nie my, lekarze, profesorowie nazywani teraz skorumpowanymi łajdakami i mordercami. Nie my, którym się grozi śmiercią za namawianie do szczepień. Do tych wszystkich, którzy obrzucają nas obelgami i uważają, że nie muszą się szczepić, bo COVID nie istnieje, mam pytanie: dlaczego później przyjeżdżacie do szpitala i błagacie o życie?
Prof. KRZYSZTOF SIMON – kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, ordynator Oddziału Zakaźnego we wrocławskim Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im. Gromkowskiego, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych